Osiedle mieszkaniowe z płotem czy bez?
110
dla tej nieufności zostały już jednak wyeliminowane. Najpierw w 1990
roku przez zastąpienie jej policją, a później przez kolejne reformy
i zmiany, w tym ostatni okres walki z korupcją. Ale poziom zaufania nie
wzrasta wraz z jakością służb. Zamiast uczyć się ufać publicznej ochro-
nie, ogradzamy się płotem i zatrudniamy własną. To samo dotyczy służby
zdrowia, edukacji i infrastruktury; osiedle Ostoja w Miasteczku Wilanów
ma nawet prywatny park. Grodzenie przestrzeni jest zatem elementem
szerszego „wypisywania się” ze wspólnoty i jako takie może mieć groźne
konsekwencje. „Dlaczego mam się dokładać się do usług publicz-
nych, skoro z nich nie korzystam?” – takie dystansowanie się od wspól-
noty widoczne jest także w działaniach symbolicznych. Wszystkie nazwy
ulic na warszawskiej Marinie Mokotów (30 hektarów ogrodzonego
terenu w obrębie miasta i ponad 1800 mieszkań, czyli więcej miesz-
kańców niż w średniej wielkości wsi) nawiązują albo do nazwy osiedla
(ulica Burzowa, Fregaty, Rejsu, Morska czy Żaglowa), bliżej nieokreślo-
nego ideału szczęścia (ulice Rajska, Łagodna, Cicha i Pocieszeń) bądź
są wyrazem aspiracji (ulica Wytworna i Dworska). Wybierając nazwy ulic,
pierwsi mieszkańcy zamanifestowali chęć odcięcia się od ideowej czy kul-
turowej wspólnoty, której przejawem są nazwy ulic otaczających osiedle:
Etiudy Rewolucyjnej, Jana Pawła Woronicza czy Żwirki i Wigury.
x x x
Czy jesteśmy skazani na osiedla zamknięte?
W podejściu do grodzenia osiedli można dostrzec zachodzącą zmianę.
Dyskusja publiczna na ten temat już kilka lat temu osiągnęła punkt kry-
tyczny i do istniejącego prawa naniesiono korekty. Obowiązująca od
2015 roku tzw. ustawa krajobrazowa
12
wprowadza narzędzie, które
pozwala gminom regulować kwestie reklam i ogrodzeń. Zgodnie
z art. 37a ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym
13
gminy mogą mocą uchwały ustalać zasady i warunki sytuowania obiek-
tów małej architektury, tablic reklamowych oraz ogrodzeń, ich gabaryty,
standardy jakościowe oraz materiały. Przyjęte przez gminy regulacje
mają mieć formę prawa miejscowego. Szczegółowe zasady ustalane są
lokalnie i dlatego przepisy przyjmują inną formę w różnych miastach.
Według poddanego konsultacjom projektu ustawy krajobrazowej dla
Warszawy zakaz grodzenia będzie dotyczyć „zwartego terenu zabu-
dowy mieszkaniowej wielorodzinnej, którego dwa najbardziej oddalone
od siebie punkty odległe są od siebie o więcej niż 200 m lub którego
łączna powierzchnia przekracza 2 ha”.
Planowane są także regulacje zabraniające grodzenia fragmentów
zabudowy istniejącej, w tym placów zabaw. W czerwcu 2018 roku taka
uchwała krajobrazowa (nie dotyczy terenów domów jednorodzinnych
i kilku wyjątków) została przyjęta w Sopocie. Od marca 2019 w Sos-
nowcu zakazuje się stosowania płotów we wskazanych obszarach mia-
sta, w większości obejmujących osiedla mieszkaniowe. Kilka innych
miast, w tym Kraków (który jako pierwszy w Polsce rozpoczął dyskusję
na temat ochrony krajobrazu), nadal pracuje nad uchwałami.
Prace nad ustawą o planowaniu przestrzennym wciąż trwają, dlatego
nie wiadomo, czy zapisy o możliwości wprowadzenia zakazu grodzenia
osiedli zostaną utrzymane.
Oprócz prawa zmienia się także moda. Kultowe stało się miasto i miej-
ski tryb życia, a w pewnych kręgach klasy średniej mieszkanie w osiedlu
zamkniętym jest wręcz źle widziane. Socjolog Mateusz Halawa
zauważa, że nowi mieszczanie, którzy kiedyś zachłysnęli się własnoś-
cią prywatną, zaczynają zauważać, że osiedla grodzone mają też
wady. Coraz częściej podkreślają, że nie chcą się zamykać w
„
getcie
”
.
Dostrzegają wartość w codziennych kontaktach ludzi z różnych grup
społecznych. Nie znaczy to jednak, że skończył się popyt na grodzone
osiedla – w Katowicach mimo wcześniejszych zapowiedzi właśnie ogro-
dzono nowe osiedle Dom Trzy Stawy – ani że deweloperskie osiedla bez
płotów wolne są od wad swoich grodzonych kolegów.
Niektórzy wycofują się z grodzenia budynków, podłączając się zamiast
tego pod modne miejskie zjawiska: stojaki dla rowerów, ogródki
kawiarniane z drewnianych palet i pseudopubliczne place, na któ-
rych można organizować modne targi śniadaniowe. Jednak ta
„
miej-
skość
”
ma bardzo niewiele wspólnego z prawdziwą miejską inkluzyw-
nością i w gruncie rzeczy może być równie wykluczająca. Doskonałym
przykładem są osiedla Browar i Garnizon w Gdańsku czy warszawskie
19. Dzielnica, Elektrownia Powiśle i Soho. Ich narracja reklamowa jest
całkiem inna niż w przypadku osiedli grodzonych. Nawiązuje do miej-
skiego stylu życia, pełnego społecznych kontaktów, ekscytacji i aktyw-
ności. W gruncie rzeczy osiedla te niewiele różnią się od typowych gro-
dzonych. Fizyczne bariery zostały zamienione na monitoring, a budka
przy wjeździe – na subtelną ochronę gotową interweniować, gdyby
ktoś niepożądany zakłócał spokój mieszkańcom. Nadal są to homoge-
niczne osiedla z mieszkaniami dla jednej klasy społecznej i z lokalami
usługowymi dla zamożnych konsumentów. Mimo że nowe osiedla nie
mają płotów, nadal nie można powiedzieć o nich, że są otwarte.
x x x
Jak budować osiedla otwarte?
Żeby jednak płoty wyeliminować z przestrzeni publicznej na stałe,
musimy ograniczyć na nie popyt. Po pierwsze trzeba w inny sposób –
na przykład odpowiednio kształtując przestrzeń i środowisko zbudo-
wane – zapewnić poczucie bezpieczeństwa. W tym kontekście naj-
częściej jest przytaczana metoda
defensible space
14
Oscara New-
mana z 1972 roku czy późniejsza brytyjska
secure by design
15
. Te i im
pokrewne opierają się na koncepcji hierarchizacji przestrzeni (czytelny
podział na przestrzenie publiczne, półpubliczne i prywatne), zapewnie-
nia wglądu w dwie pierwsze, a także na bezwzględnym wymogu upo-
rządkowania terenów oraz nadania im konkretnych form i funkcji.
Takie mikrozabiegi poprawiają bezpieczeństwo, eliminując martwe
pole i pozbawione kontroli wzrokowej miejsca. Środki architektoniczne
nigdy nie będą jednak wystarczające same w sobie. W końcu nie cho-
dzi tylko o to, że ktoś dostrzeże złodzieja – musi go jeszcze rozpoznać
i na niego zareagować.
Otwarte osiedla potrzebują typowej dla struktury tradycyjnego mia-
sta różnorodnej i żywej, a do tego silnej wspólnoty sąsiedzkiej. Tego
fot. Shutterstock
Fot. 4. W mieście potrzebne są aktywne partery – wysokie, nieprzezierne ogrodzenie
dookoła osiedla wyklucza taką możliwość