Zawód: Architekt #65 - page 23

Z:A
 65 STYCZEŃ —LUTY 2019
023
Z:A
TEMAT WYDANIA
EKOARCHITEKTURA
ponieważ dokładne obliczenie całości emisji – zwłaszcza
pośrednich – jest niemożliwe. Postulowana powszechnie
redukcja śladu węglowego ma na celu zmniejszenie wpływu
człowieka na proces globalnego ocieplenia.
Ślad ekologiczny (
ecological footprint
) z kolei „jest narzę-
dziem obliczeniowym, które umożliwia oszacowanie (i opisa-
nie) zużycia surowców oraz zapotrzebowania na asymilację
odpadówdanej ludzkiej populacji lub ekonomii, przez odpowia-
dającą impowierzchnięproduktywnego lądu” (M.Wackernagel,
W. Rees,
Our Ecological Footprint
). Inaczej mówiąc, ślad wę-
glowy to próba oszacowania, jak duża powierzchnia lądu jest
potrzebna, by utrzymać przy życiu określoną grupę ludzi czy
podtrzymać wybrany aspekt ich działalności. Trudność pole-
ga na tym, że nasz ślad ekologiczny jest rozsiany po całej Ziemi
i składają się na niego niezliczone ilości powiązań i zależności.
Dzięki kalkulacji
eco-footprint
można podjąć próby osza-
cowania, czy ludzkie działaniamieszczą się w zakresie, który
ekosystem Ziemi jest w stanie podtrzymać. Poziomem od-
niesienia staje się „życie zasobami jednej planety” (
one planet
living
).Wyniki są bardzo niepokojące: ludzie żyjącywEuropie
zużywają, wprzeliczeniuna osobę, co najmniej dwu-, trzykrot-
niewięcej zasobówZiemi niżwyliczony dopuszczalny poziom.
Autorzy pojęcia „śladwęglowy” ostrzegają, że naszymnajwięk-
szymproblememjest nie zużycie surowcównieodnawialnych,
lecz nadmierna eksploatacja i niszczenie zasobów odnawial-
nych, a w konsekwencji przeciążenie całego ekosystemu.
Wnioski płynące dla architektówz analiz śladówwęglowych
powinny znacznie wykraczać poza wąską tematykę wyboru
systemu ogrzewania czy materiałów budowlanych. Musimy
sobie uświadomić, że częstowłaściwą decyzją będzie powstrzy-
manie się przed wznoszeniemnowych obiektówna rzecz ada-
ptacji i modyfikacji już istniejących budynków.
Okazuje się również, że redukcja śladu węglowego środ-
kami architektonicznymi jest jedną z najdroższych metod
zmniejszania emisji co2. Znaczne (i dużo tańsze) efekty w tej
dziedziniemożna natomiast osiągnąć, zmieniając swoje przy-
zwyczajenia: np. redukując liczbę podróży lotniczych, dojaz-
dów samochodem czy ograniczając konsumpcję mięsa.
NIE TYLKO ARCHITEKTURĄ CZŁOWIEK ŻYJE
Za ilustrację powyższych zagadnień może posłużyć londyń-
skie osiedle BeddingtonZeroEnergyDevelopment (w skrócie
Bedzed), błędnie rozpropagowane przezmediam.in. wnaszym
kraju jako „zero-energetyczne” czy neutralne pod względem
emisji węgla (
carbon neutral
). Wśród założeń projektowych,
oprócz powyższych haseł, znalazła się też próba umożliwie-
nia jegomieszkańcomżycia na poziomie
one planet living
. Żeby
to osiągnąć, architektura osiedla nie tylko miała być energo-
oszczędna, ale również zachęcać do szerokich, proekologicz-
nych zmian stylu życia. Można bez wielkiej przesady powie-
dzieć, że architekci z zedfactory Billa Dunstera rzucili na
szalę niemal wszystkie dostępne w 2002 roku środki tech-
niczne i architektoniczne (w tym co najmniej kilka ekspery-
mentalnych), by to mieszkańcom ułatwić.
→ 
Architekci stoją przed
wyborem, czy ograniczyć się
do wycinkowych działań
w zakresie podnoszenia
efektywności energetycznej
budynków, „ograniczania śladu”
pod dyktando rynku oraz
unijnych regulacji, czy może
wyjść poza bezpieczny
status quo i włączyć się
w poszukiwanie całościowych
odpowiedzi.
 ←
W2009rokuzostał opublikowanyraport
Bed
zed
sevenyears
on
, oparty o kompleksowe pomiary i ankiety przeprowadzone
wśród mieszkańców osiedla. Raport dowodzi, że (w porówna-
niu do reszty dzielnicy Sutton) badane gospodarstwa domowe
wykorzystują średnio o 81% energii cieplnej mniej, a zużycie
wody na osobę ograniczono o połowę. Wskaźniki segrego-
wania odpadów też są znacznie wyższe niż średnie w okolicy.
Pomimo tych i szeregu innych korzystnych statystyk, wyni-
kających z jakości budynkóworaz infrastruktury, próba reduk-
cji śladu ekologicznegowprzeliczeniunamieszkańca przynio-
sła obniżenie zaledwie o 11%w stosunku do lokalnej średniej,
czyli z poziomu życia 2,9planet dopoziomu2,6planet. Pomimo
najlepszych chęci projektantów świat „nie został uratowany”.
PO PIERWSZE: PLANOWANIE
Przypadek Bedzed wykazuje, że osiągnięcie istotnej redukcji
śladu ekologicznego mieszkańca nie jest możliwe ani w ska-
li budynku, ani w skali osiedla. Konieczne są również zmiany
w skali miasta, regionu, kraju… czy nawet modelu gospodar-
czego, światopoglądu i stylu życia. Nie powinno być to jed-
nak dla nas powodem do załamania czy usprawiedliwieniem
do porzucenia misji ekologicznej architektury. Przeciwnie,
chciałempodkreślićpotrzebępodjęciadziałańwwiększej skali.
Dla architektówoznacza tokoniecznośćwyjścia zbezpiecznego
terytorium indywidualnych projektówna niebezpieczne (i od
lat 70. coraz bardziej niemodne) obszary wizji w skali makro.
Sprawa planowania jest nierozerwalnie związana z każdą
całościową próbą oceny ekologicznej architektury. Znaczenie
ma przecież nie tylko co i dla kogo budujemy, ale także gdzie.
Zakrawa na ironię, że swego rodzaju ikoną ekologicznej archi-
tektury stał sięwnaszymkrajudomjednorodzinny, najczęściej
nazywany (niekoniecznie poprawnie) pasywnym czy energo-
oszczędnym. Tymczasem dom jednorodzinny (na przedmie-
1...,13,14,15,16,17,18,19,20,21,22 24,25,26,27,28,29,30,31,32,33,...116
Powered by FlippingBook