24
WYWIAD
/
Przestrzeń kreatywna
nie zamieniło się w galerię sztuki. Wrozmieszczeniu prac brali
udział malarze, z którymi Tomek się przyjaźni. Więc wybór i układ
obrazów to była praca zbiorowa. Ostateczny efekt oddaje, jak myślę,
rys charakterologiczny Tomka, który wybiera prace angażujące
uwagę, czasemdrażniące widza, niepolukrowane. To się w tym
wnętrzu doskonale sprawdza. Wprzestrzeni tej odbyło się już kilka
wystaw: podczasWarsawGalleryWeekendmożna było obejrzeć
malarstwo Pawła Śliwińskiego, a w grudniu swoją wystawęmiał tu
Bownik. Wsumie wisi i stoi pod ścianami około 20 prac, autorstwa
znanych polskich artystów, m.in. PrzemkaMateckiego, Jana Jakuba
Ziółkowskiego, Tymka Borowskiego, Ewy Juszkiewicz. Jest słynny
Syren
Karola Radziszewskiego, męska wersja muralu Picassa.
Obecność prywatnej kolekcji sprawia, że jeszcze bardziej zacierają się
granice między domema biurem. Czy z punktu widzenia architekta one
w ogóle jeszcze istnieją?
MB:
Dom z biurem rzeczywiście zaczynają się przenikać, a sztywne
siedzenie przy biurkach jest dziś raczej w odwrocie. To jest istotny trend
również z powodu zmian w stylu pracy. Kładzie się nacisk na tworzenie
zespołów, na komunikacjęmiędzyludzką. Zamykanie ludzi w boksach
nie przynosi efektów. Ale w każdymbiurze jest ktoś, kto idzie na
przekór trendom, potrzebujemożliwości wyciszenia się i odizolowania.
WClay.Warsaw tradycyjnie rozwiązany jest pokój, w którymmieści
się księgowość. Natomiast atmosfera, wystrój, typ poruszania się
są tu już typowo domowe. Wcentrumhali, tak samo jak w domu,
znajduje się kuchnia, gdzie wszyscy się spotykają. Jest też biblioteka
z wygodnym fotelem i sporym księgozbiorem. Niema typowego dla
biur szatkowania przestrzeni, zamiast tegomamy pełen przepływ osób
i pomysłów. Ludzie są zachęcani do zmiany miejsca pracy, nie katują
się, siedząc non stop przy biurku. Idą za tym sposób komunikowania
się oraz postrzeganie firmy przez osoby z zewnątrz. Inwestor chciał, by
tomiejsce było przyjazne, niewykalkulowane. Wielemebli jest typowo
domowych, większość pochodzi z polskich firm. Chciałemuciec od
utrwalonego wzorca zachodnichmebli, które są oczywiście piękne, ale
już zbyt często spotykane. Mamy w kraju znakomitych projektantów
współczesnych i dawnych. Ściągnęliśmy tu ich projekty, trochęmebli
vintage,
ale też słynne repliki, siedzi tu z nami np. Modzelewski –
klasyczny już fotel RM58.
Clay.Warsaw nazywane jest „przestrzenią kreatywną”. To ostatnio
bardzo popularny koncept. Wiadomo, jaki rodzaj przestrzeni wzmaga
ludzką pomysłowość? Amoże to sprawa bardzo indywidualna,
a „kreatywność przestrzeni” jest chwytemmarketingowym?
MB:
To wnętrze jest rezultatemprzemyśleń ludzi z branży na temat
pracy na planie zdjęciowym i filmowym. To ciężka praca, która potrafi
trwać długie godziny i przeważnie odbywa się bez podstawowych
wygód, przez co jest dodatkowomęcząca. Tumiało być inaczej.
Przychodzą tu pracować i szefowie firm, i ekipa techniczna. Wszyscy
mają się dobrze czuć, wygodnie usiąść, odpocząć, gdy tego potrzebują.
Dlatego akcent postawiliśmy na rozwiązania dobrej jakości, przedmioty
dobrze wymyślone i zaprojektowane. Nie psikamy ludziomw oczy
sprayemna kreatywność. Niema tumaksymmobilizujących. Po prostu
zakładamy, że starannie przemyślana przestrzeń, w której człowiek
czuje się komfortowo, pozwala mu się lepiej skupić na pracy. Wtakiej
przestrzeni jest miejsce na kreatywność. I kreatywni ludzie oferują
swoje projekty, mówiąc, że jest tu świetnie i będą szczęśliwi, gdy staną
się one częścią Clay.Warsaw. Tak wylądowało tu kilka mebli NURT,
Swallow’s Tails, MaddeStudio, lampy Lexavala.
Styl postindustrialny zdaje się obowiązującym trendemprzy
projektowaniu tzw. kreatywnych wnętrz, nawet jeśli powstają one
w nowoczesnych biurowcach. Nie był dla Ciebie obciążeniem?
MB:
Będę się bronił. Struktura tego dawnegomagazynu
wojskowego jest industrialna, my po prostu podążyliśmy za nią. Ale
też uderzyliśmy w nią miękkimi, miłymi w dotyku, choć gigantycznymi
zasłonami, welurowymi obiciami, różem i zaokrągleniami ścian. Dużo
rzeczy się tu rozgrywa na zasadzie kontrastu. Industrial w postaci
wyeksponowanego bloczka betonowego styka się z ciepłym, miodowym
w odcieniu forniremdębowym. Rzeczy na stałe wkomponowane w
to wnętrze są industrialne: ściany mają nierówne tynki, instalacje
elektryczne są natynkowe, stricte loftowe są grzejniki i przeszklenia. Ale
kolory takie jak pudrowy róż czy turkus są już z zupełnie innego świata.
Architekci często mają do kolorów podejście, delikatnie mówiąc,
wybiórcze. Jak wyglądała Twoja praca z kolorem?
MR:
Do pewnegomomentu stosowanie zróżnicowanych kolorów
sprawiałomi trudność. Głównie opierałem się na czerni i bieli, ponieważ
dobrze się w tym czuję i to zawsze dobrze wygląda. Potem to się
zmieniło i to, comamy tutaj, to już są prawdziwe kolorystyczne szachy.
Każdy ruchma swoje konsekwencje. Trzeba mieć ogląd 360 stopni,
myśleć przekrojami wnętrz, zwłaszcza że tu wszędziemamy otwarcia
i przeszklenia. Jeśli w jednymmiejscu użyję różu i zieleni, co się stanie
w sąsiednich pomieszczeniach, co się stanie na suficie?Wybieraliśmy
barwy wytłumione, nieoczywiste. Stosując je tylko do wysokości 2,8m
– powyżej jest już wszędzie biel. 2,8 to wysokość bocznych ścian
wnętrza, w centralnej części ma ono 3,8m. Mamy więc wClay.Warsaw
biało-czarną przestrzeń studyjną i wyspy kolorów oraz oczywiście
oryginalną szachownicę na posadzce, nie chciałem, żeby ona się biła z
innymi barwami. Zrobiłem z niej w tymwnętrzu dominantę.
5
1
2
3
4
5
6
7
7
7
8
6
9